AKTOR JAKO PIÓRO
Powróćmy jeszcze do Griffitha i jego metod. ‘Analogie pomiędzy teatrem i filmem dostrzega nie tylko Jutkiewicz, badający cały problem z szerokiej perspektywy historycznej i estetycznej. Lillian Gish w swoich zwierzeniach („Stage”, 1937) mówi: „Kształcenie nas, aktorów, odbywało się metodą zbieżną z metodą Mr. Stanisławskiego, tak dobitnie wyłożoną w jego książce »Aktor przygotowuje się« (Praca aktora nad sobą). Nie mieliśmy żadnych przewodników i żadnych scenariuszy (tak samo, jak obywaliśmy się bez szkiców dekoracji; Mr. Griffith mówił majstrowi stolarskiemu, czego mu potrzeba, a ten wykonywał zamówienie). (…) Próby odbywały się zazwyczaj w dżdżyste i pochmurne dni, bo wówczas zdjęcia przerywano – sztuczne oświetlenie nie zostało jeszcze wynalezione. W porze deszczowej zdarzały się całe tygodnie nieustannych prób; wtedy Griffith koncypował swoje następne filmy, których realizacji można się było spodziewać dopiero w dalekiej przyszłości”.Wreszcie Lillian Gish dochodzi do sedna interesującej nas sprawy; „Griffith »pi sa ł« scenariusze wtedy, gdy z aktorami planował poszczególne scen y”. Dodajmy, że istniał zwyczaj, iż w pierwszych, najtrudniejszych, próbach brali udział najmłodsi aktorzy z zespołu Griffitha. A dopiero wtedy, gdy scena poczynała się układać i dojrzewała do zdjęć, zastępowali ich starsi, ci właściwi, by nie zmęczeni stanąć przed kamerą.