Krytyczniej odniósł się do twórców Polesia Adrian Czermiński
W ogólnym charakterze ich filmów przebijała liryczna rozlewność i nastrój daleki od gorączkowych i pełnych rytmu poszukiwań awangardowych. Przyznawał jednak, że filmy Emmera i Maliniaka, zwłaszcza Polesie, oddawały doskonale atmosferę krajobrazu i klimat psychologiczny zamieszkujących go ludzi. Przewyższały wiele innych obrazów reportażowych z Polski, ale ani jeden szczegół w ich ujęciu nie upoważniał, zdaniem Czermińskiego, do etykiety awangardowej. Od filmów awangardowych żądał on czegoś więcej. Życie mieszkańców Huculszczyzny i piękno jej krajobrazu ukazał film Ireneusza Plater-Zyberka pt. Zew trombity. W „Wieczorze Warszawskim” pisano: Nadprogram robi konkurencję głównemu obrazowi, śliczny jest ten film etnograficzny Zew trombity. Nikt jeszcze nie wydobył tyle swoistego piękna z krajobrazu huculskiego, żaden z dotychczasowych filmów osnutych na motywach egzotycznych Pokucia nie osiągnął takiego poziomu, zarówno pod względem zdjęć, montażu, jak i ilustracji muzycznej. Hueulszczyzna jest nie wyzyskaną skarbnicą tematów, rajem fotografów i etnografów. Dzika, nieskażona tchnieniem trującej kultury przyroda stanowi cudowne tło dla starych cerkiewek, malowniczych wiosek i ludzi jakby żywcem wyczarowanych z owych przedziwnych malowideł na szkle, które zdobią ściany huculskich chat. Smętne, to znów skoczne, lecz przepojone melancholią melodie taneczne wplecione w film stwarzają specjalny nastrój, silniej niż słowa przemawiają do widza. Dobry jest pomysł wprowadzenia konferansjera „staryka”, który w miarę opowiadania roztacza przed widzem obrazy obrzędów, sięgających pogańskich czasów, i epizodów dnia powszedniego od świtu aż do zmierzchu.