SYTUACJA W KINEMATOGRAFII POLSKIEJ W POCZĄTKACH LAT TRZYDZIESTYCH
Zdawało się przez moment, że i u nas weszliśmy na właściwe tory. Rozpoczęty obiecująco okres unormowania stosunków między przemysłem filmowym a rządem dawał nadzieję pomyślnych rezultatów, zwłaszcza na odcinku produkcji. Tymczasem już w krótkim czasie po utworzeniu Centralnego Biura Filmowego (CBF) i Rady Filmowej zaczęły się ukazywać objawy niezadowolenia. Radzie Filmowej przemysłowcy zarzucali opieszałość i brak inicjatywy. Kwestionowano jej skład, bowiem osoby wchodzące do Rady były tylko luźno związane z branżą filmową. Jedyna ich kwalifikacja zamiłowania do sztuki filmowej nie wystarczała do decydowania w sprawach filmu polskiego. Wprawdzie Anatol Stern, jeden z jej członków, tłumaczył, że „Rada nie zamiera jest ona jak sumienie polskiej kinematografii, które milcząc nawet czuwa”. Ale to oświadczenie nie zadowalało ogółu, który żądał raczej działania, nie tylko czuwania. Dużo też zarzutów kierowano pod adresem Centralnego Biura Filmowego, powszechnie zwanego Cenzurą. Powodów do niezadowolenia było wiele. Nie tylko samo cenzurowanie filmów trapiło naszych przemysłowców, ale i brak spojrzenia na całokształt zagadnień. To z kolei ośmielało magistraty do zapełniania swych pustych kas ściąganymi z przedsiębiorstw filmowych podatkami, niezgodnymi z zarządzeniami władz. Tę katastrofalną sytuację filmowcy próbowali przedstawić na konferencji, w której wzięli udział przedstawiciele Centralnego Biura Filmowego, dziennikarzy, branży filmowej i literatów. Na zarzuty, jakie padały w dyskusji, przedstawiciele Cenzury nie odpowiadali. Milczeli również właściciele biur wynajmu bezpośrednio od Cenzury zależni. Niepomyślna sytuacja, spowodowana brakiem opieki choćby moralnej ze strony władz, odbiła się ujemnie na produkcji filmów w ogóle, a kul- turalno-naukowych w szczególności. Nie było atmosfery, która nakazywałaby choćby częściowe zwrócenie uwagi na produkcję deficytową. W 1932 r. stanęliśmy znowu wobec problemu, jak uzdrowić przemysł filmowy i produkcję tak ważnych dla rozwoju kultury filmów pchnąć na nowe tory.