POLSKI WKŁAD W HISTORIĘ WAMPA

W tym miejscu muszę otworzyć nawias, odejść na chwilę od głównego wątku i wyjaśnić kilka spraw. Widziałem jedynie ocalałe fragmenty filmów Thedy Bary, a w całości tylko jeden – Madame Mystery (1926) reż. Richarda Wallace’a i Stana La u rei a (późniejszego Flipal). Niestety, był tó już jej film ostatni i nietypowy dla całej twórczości. Parodiowała w nim samą siebie tworząc niezbyt udany pastisz ról, którymi jeszcze kilka lat przedtem fascynowała publiczność na całym świecie. Nie potrafiła się przestawić na inny typ postaci i posługiwać nowocześniejszym stylem gry – jej świetność skończyła się właściwie już w roku 1919. Pozbawiony dostępu do jjsj filmów, miałem dwa bogate źródła wiadomości, dzięki którym zgłębiłem dość wszechstronnie koleje losu klasycznego wampa. Pierwszym był nasz reżyser teatralny i filmowy Ryszard Ordyński (1878-1953); drugim – amerykański historyk kina Dewitt Bodeen, ogłaszający od wielu lat rezultaty swych szperackich trudów na łamach popularnego miesięcznika „Films in Review”. Jak wiadomo, Ordyński był przede wszystkim człowiekiem teatru i jako reżyser swój najlepszy okres przeżył na początku stulecia u boku Maxa Reinhardta i w nowojorskim Metropolitan Opera House (1917-20). Film stanowił jedynie margines jego działalności zarówno w Polsce, jak i w Hollywood. Doskonały gawędziarz znał chyba wszystkie znakomitości świata artystycznego swej epoki, a przy każdej okazji szczycił się zwłaszcza swą zażyłością z Chaplinem. Kiedy mój przyjaciel Chaplin…” – zaczynał zazwyczaj Ordyński hollywoodzkie wspominki. Niestety, Chaplin w swojej autobiografii nie wspomina ani słowem o polskim reżyserze. Natomiast ślady Ordyńskiego odnajduję – nie bez satysfakcji – w dossier Thedy Bary, pieczołowicie zebranym przez Bo- deena. Satysfakcja jest tym większa, ze potwierdzają one wszystko to, co sam Ordyński opowiadał nam o swej przygodzie z ekranowym wampem nr 1 i co częściowo spisał we wspomnieniach wydanych po jego śmierci w tomie „Z mojej włóczęgi” (Kraków 1956).