Oddajmy wreszcie głos samemu Ince’owi

Jest to wypowiedź, którą Sadoul cytuje za „Ciné Magazine” z 1924 roku (ale o której nie wiadomo, skąd się tam wzięła,  chociaż – jak się za chwilę przekonamy – jest to szczegół nie bez znaczenia): „Studiujcie, modelujcie wiernie naturę ludzkq. Nadawajcie waszym postaciom cechy i motywy działania, które każdy uzna za prawdziwe. Niech bohaterowie będą równie prawdziwi, jak to, co robiq. W życiu każdej istoty ludzkiej jest jakiś dramat. Ale dramat nie oznacza tylko działań fizycznych. Zdarzajq się kryzysy duchowe, które mogq stanowić przejmujqcq treść dramatu – bez użycia pięści i rewolweru. Bqdzcie prawdziwi, ale to wcale nie znaczy, że macie kopiować sceny rzeczywiste, lecz nieciekawe. Na ekranie musi się coś dziać, potrzebna jest akcja, ale wszystko musi być naturalne, przejrzyste, logiczne. Nie preferujcie postaci i sytuacji wyjqtkowych. Nie wdawajcie się w zbytnie szczegóły. Nie bądźcie zbyt uroczyści. Nie cofajcie się przed oryginalnościq i odwagq. Nie wygra się nic, lek- ceważqc publiczność. Inteligencja jest niezbędnq cechą wykonawcy. Naturalność jest bardzo ważna, piękno rysów również. Czerpcie z własnych głębi”. Nie bardzo jakoś pasuje do autora tych słów etykietka „piekarza filmów”. Nic dziwnego, że Astrę i Hoarau wyciągają z deklaracji Ince’a jedynie słuszny wniosek: „Dzięki tym iście molierowskim wskazaniom western mógł osiągnąć najwyższy poziom; mógł pogodzić swe cechy gatunkowe z pogłębieniem psychologicznym, dążeniem do autentyzmu i »typizacji«. Ince i Hart ustalili zatem i utrwalili »niezmienne atrybuty« gatunku”.