ŁABĘDZI ŚPIEW

Nie oznaczało to jednak wcale, że poza macierzystą wytwórnią Bary nikt się nie interesował słynnym wampem. Przeciwnie — jej ekranowy wizerunek wszyscy mieli jeszcze w pamięci i niejeden z widzów dałby wiele, by tylko móc zobaczyć kobietę-diabła w rzeczywistości. Zdawali sobie z tego sprawę teatralni antreprenerzy i jeden z obrotniejszych, A.H. Woods, zaproponował Thedzie tournee po USA w melodramacie „Błękitny płomień”. Dla wygody (i reklamy przedsięwzięcia) miała podróżować w specjalnie urządzonym wagonie kolejowym – podobnie jak swego czasu Sarah Bernhardt. Bara była jednak przekonana, że po hollywoodzkich sukcesach będzie z kolei święciła triumfy na Broadwayu, występując w rolach, które przecież całymi latami odpowiadały upodobaniom najszerszej widowni. „Miała całkowitą rację – pisze Dewitt Bodeen — tylko, niestety, jej publiczność nie rekrutowała się z mieszkańców Manhattanu”. Wśród recenzji znalazł się np. taki głos: „W końcu trzeciego aktu Miss Bara powiada, że Bóg był dla niej bardzo łaskawy. Prawdopodobnie odnosiło się to do faktu, że w czasie przedstawienia ziemia nie rozstąpiła się, by pochłonąć autora, gwiazdę i cały zespół”. Inny recenzent zauważał: „»Błękitny płomień« nie jest chyba idealnym tytułem dla sztuki z Thedą Barą. Dlaczego nie: »Biwakowanie na terytorium starego wampa«?”. Organizatorzy imprezy spodziewali się, że spektakl nie zejdzie z afisza co najmniej przez rok. Zrezygnowali po 48 przedstawieniach.