Prasa zarzucała również władzom, że nie zajęły się filmem oświatowym

Polska wlecze się w „ogonie państw zajmujących się zagadnieniem filmu oświatowego. „Nie trzeba się temu dziwić pisał J. Toeplitz przykład idzie z góry, a w górnych sferach nie doceniono jeszcze ogromnej roli wychowawczej filmu, nie postarano się o stworzenie odpowiednich organizacji, które powinny sprawę zastosowania kina w szkolnictwie pchnąć na nowe tory.” Słuchy o pokazach oświatowych, organizowanych od czasu do czasu dla młodzieży szkolnej przez to czy inne koło rodzicielskie, czy oglądanie raz w miesiącu filmów na pokazach Kinematografu Miejskiego nie wystarczały. Brak w tym wszystkim było planu codziennego stosowania filmu w pracy i jakiejś głębszej myśli przewodniej. Nasze niedociągnięcia kontrastowały z osiągnięciami innych państw. Czasopisma informowały o osiągnięciach Norwegii, która przodowała w kulturalnym ruchu filmowym. Od 1921 r. szkoły powszechne w Oslo wprowadziły na lekcjach zoologii i geografii pokazy filmowe. Od 1928 r. zarząd szkolny przeprowadził tam szeroką akcję organizowania systematycznych pokazów w szkołach. Trzecia część funduszu filmowego w ZSRR przeznaczona była na film naukowy i kulturalny. Wielki rozwój filmu oświatowego dzięki subsydiom rządowym obserwowano we Francji, Niemczech, Włoszech, Japonii, Szwajcarii i dalekim Chile. Dział kulturalny berlińskiej Ufy był jedną z najlepiej postawionych na świecie wytwórni oświatowych, która w 1930 r. wyprodukowała 800 filmów. Nawet takie państwa, jak Egipt i Rumunia wprowadziły przymus wyświetlania dodatku oświatowego w każdym kinowym programie. Te i inne fakty, których można byłoby mnożyć wiele, wyraźnie wskazywały, że znajdowaliśmy się w tyle za światem kultury, że zaniedbaliśmy pracę o niemałej wartości społecznej.