Koncepcja fabularna

Bo chociaż wszystkie sceny poprzedzone były próbami, aktorzy nie wiedzieli nic o całości akcji, w której brali udział, ani o charakterze i koncepcji fabularnej filmu. A więc znakomite, tak wzruszające i wyraziste kreacje Lillian Gish, Mae Marsh, Roberta Harrona czy Richarda Barthelmessa powstawały bez pełnej świadomości tego, co grali przed kamerą? Nie bardzo mogę w to uwierzyć, więc szukam ich własnych wypowiedzi. U niezawodnego Kevina Brown- lowa („The Parade’s Gone By…”) trafiam na relacje późniejszego reżysera, Josepha Henabery, który – urzeczony osobowością Griffitha — spełniał w jego zespole kolejno najróżniejsze funkcje. Zaczęło się od tego, że Griffith w roku 1913 zaakceptował Henabery’ego do roli Lincolna w Narodzinach narodu. „Zjawiłem się na planie tak szybko, jak tylko mogłem — wspomina Henabery. – Pierwsze sceny rozgrywały się nie w Teatrze Forda (gdzie zamordowano Lincolna), lecz w biurze Białego Domu; miałem tam zagrać scenę z Ralphem Lewisem, który odtwarzał senatora Stonema- na. Nie miałem ani żadnych instrukcji, ani skryptu, ani pojęcia, co mam robić! Ale byłem cały naładowany historią Lincolna. Przeczytałem dużo książek o nim, poznałem jego charakterystykę zewnętrzną, przyzwyczajenia, wszystko, co się dało. Siadłem więc zgięty w fotelu, trochę jak garbus. Griffith spojrzał na mnie z dezaprobatą: – Niech pan tak nie siedzi – powiedział. W tym czasie był już tak wybitną osobistością w kinematografii, że otaczała go cała gromada »yes-menów«. Wszystko, co robił, spotykało się tylko z odzywką: – Yes, Mr. Griffith, yes, Mr. Griffith! Nikt nie śmiał w niczym oponować. A ja z natury jestem trochę wojowniczy. Jest we mnie sporo z Irlandczyka i gdy mam rację, mówię, co myślę. Więc powiadam: – Mr. Griffith, siedzę w takiej pozycji, jakq najczęściej opisuje się, gdy mowa o Lincolnie. Mówią, że siedział na kości ogonowej, z kolanami do góry – o, w ten sposób… Ale Griffith nie był w stanie zapoznać się bliżej z każdą postacią swego filmu, tak jak ja z Lincolnem. Zdał sobie sprawę z tego, że ja wiem swoje. — Dajcie deskę i podłóżcie mu pod stopy. Dajcie dwie deski – niech kolana sterczą mu do góry… (…) Dopiero wtedy opowiedział mi kawałek sceny, w której miałem podpisać leżąee na biurku papiery”.