Eisenstein nie pozostał Jutkiewiczowi dłużny

Był jednak wyrozumiały i pełen godności, starał się mówić wprost, jak najbardziej rzeczowo, wszechstronnie interpretując fakty, związane z własną teorią i praktyką: „Pójść dalej pod względem formy niż intelektualne kino już nie było dokąd. Sformułowania z tym związane odnoszą się do roku 1929. Co się dzieje z nimi dalej, z samymi myślami o kinie intelektualnym? Tu muszę powiedzieć kilka słów o sobie, o moich następnych pracach po roku 1929. Sytuacja jest trudna, bo wypowiedzi związane z pracami po roku 1929, wypowiedzi prostujące cały szereg twierdzeń sformułowanych wcześniej są nie znane odbiorcom, nie znane wam. Oto np. na poprzednim zebraniu tow. Jutkiewicz wskazywał, że szereg błędów w kompozycji filmu Ostatnia maskarada jest jakoby bezpośrednim rezultatem tych twierdzeń o intelektualnym kinie, które wtedy głosiłem. Ta wypowiedź dowodzi przede wszystkim całkowitego niezrozumienia przez tow. Jutkiewicza samej problematyki intelektualnego kina. Wskazywałem już dawniej na to, że nie jest on pod tym względem osamotniony. Tow. Jutkiewicz wziął sobie do pomocy George Sand – replikował dalej Eisenstein. – Zacząłem więc i ja rozglądać się za jakąś dziewczyną- -sojuszniczką. (Śmiech na sali). I kiedy zastanawiałem się, jak odgryźć-się Jutkiewiczowi, postanowiłem zajrzeć do tejże George Sand — może i mnie pomoże? Szukałem, szukałem i wreszcie znalazłem, ale był to ten sam cytat, który przytoczył Sierioża. Rzecz bowiem w tym, że gdy on w swoim wystąpieniu opierał się na niej, to George Sand opierała się na mnóstwie dawniejszych wypowiedzi, których ton był taki: abyśmy tylko zdrowi byli, reszta frajer. Albo inaczej: byle sprzyjał duch Boży, a całość sama się złoży”. Jałowość ówczesnych polemik poddał krytyce Blejman w artykule „Gargantua i Pantagruel” (1933): „Postępujemy nietaktownie, nie uwzględniamy twórczych doświadczeń. Traktujemy prace Eisensteina jak ikonę, do której trzeba się modlić, jak książkę – z której się cytuje, ale nie jak rzecz, którą trzeba najpierw zrozumieć, która wymaga komentarza i – zapewne – polemiki. Dlatego przy przejściu do kina dźwiękowego od razu postaraliśmy się zapomnieć to wszystko, czego nauczyliśmy się w niemej kinematografii, i gotowi jesteśmy powtórzyć wszystkie doświadczenia Zachodu, nawet nie próbując go zdystansować”.