,,Polesie”

Polesie podchwytywało na gorącym uczynku to obce nam życie, nad którym ciążyło smutne fatum skostniałej tradycji sprzed wieków. Była jakaś okrutna beznadziejność w tym leniwym powolnym bytowaniu ludzi. W ich walce z naturą, która ich żywi, w ich dniu pracy i świątecznej radości. Tym więc trudniej było uchwycić z tematu o nieruchomym statycznym charakterze materiał wartościowy, kinowo ruchomy i dynamiczny, co według recenzenta udało się w zupełności reżyserom Polesia, którzy uniknęli dłużyzn i jałowej refleksji. Aparat filmowy był tu w ciągłym ruchu, brał udział w akcji poszczególnych scen, towarzyszył ruchom wioseł w łodzi rybackiej, wraz z siecią opuszczał się pod wodę. Ta metoda filmowania dawała doskonały efekt bezpośredniości, zbliżała do widza akcję i stawiała go niejako w jej centrum. W opinii Karola Forda film Polesie stanowił kopalnię pięknych zdjęć i ślicznych momentów folklorystycznych. Podejście do tematu umiejętne, wykonanie kulturalne i inteligentne. Jedyny zarzut to zbytnie wykorzystanie chórów poleskich, które na dłuższą metę nużyły widza. Realizatorzy Polesi a byli również twórcami innych udanych filmów, jak pięknej i nastrojowej Burzy. Ciekawe ujęcia fotograficzne i doskonała ilustracja muzyczna walczyły tu o palmę pierwszeństwa. W innym ich filmie, Horodno miasto glinianych garnków, krytycy podkreślali bardzo śmiało uchwyconą sekwencję wirującej gliny, przybierającej pod ręką garncarza fantastyczne kształty. Najmniej pochlebną ocenę zyskał ich film pt. Na wodnych szlakach. Był to reportaż, który robił wrażenie skleconego z resztek taśmy.