Biegunka u cieląt domowe sposoby

Zadania, jakie stanęły przed polską kinematografią w nadchodzącym okresie, koncentrowały się głównie wokół dwóch zasadniczych problemów: unormowania stosunku polskiego przemysłu filmowego wobec państwa; walki o polepszenie warunków ekonomicznych przedsiębiorstw filmowych. Od pomyślnego zlikwidowania tych niedomagań uzależniony był też w znacznej mierze interesujący nas rozwój krótkiego metrażu wykorzystanie go do celów oświatowych. Już w minionym okresie niejednokrotnie poruszana była sprawa u- tworzenia jednej organizacji rządowej, która ześrodkowałyby wszystkie zagadnienia związane z polską wytwórczością filmową. Kapitalistyczny rząd odnośnie zagadnień filmowych ograniczał swoją działalność li tylko do wprowadzenia cenzury prewencyjnej, sprawowanej przez Wydział Prasowy Ministerstwa Spraw Wewnętrznych. Ministerstwo to przy pomocy okólników regulowało też procedurę pobierania przez samorządy podatku widowiskowego. Zaś ustalanie wysokości stawek podatkowych leżało w gestii magistratów, które bezlitośnie egzekwowały je. Największą więc bolączką naszej kinematografii były od dawna nadmiernie wysokie stawki podatkowe, sięgające niejednokrotnie aż 100% ceny biletu i skazujące przedsiębiorstwa na wegetację z powodu zachłanności samorządów. Zjawisko to było pozostałością z okresu inflacji, kiedy zarządy miejskie myślały, że tą drogą uda się zapobiec dewaluacji wpływów. Z biegiem czasu stan taki uznany został za normalny i odrzucano wszelkie nawoływania o rewizję. Obojętny stosunek czynników rządowych do zagadnień filmu wpływał hamująco na rozwój produkcji. Twórczość filmowa wyglądała u nas, mówiąc słowami Stefana Krzywoszewskiego, „jak rachityczny dzieciak, pozbawiony opieki i środków, zostawiony sam sobie”. Wprawdzie od projekcji ściśle naukowych podatek wynosił 10%, ale jeśli organizowano je tylko w stowarzyszeniach i klubach, których publiczną użyteczność zechciał Magistrat uznać. Tym samym filmy te miały zamkniętą drogę do kinoteatrów.